Wśród posług liturgicznych szczególne miejsce zajmują organiści, bo przecież bez muzyki liturgia byłaby niepełna. Prezentują oni zróżnicowany poziom muzyczny: jedni są prawdziwymi artystami, inni grają tak jak potrafią albo zaledwie radzą sobie przy kontuarze…
A co na ten temat sądzi ks. dr Mariusz Białkowski, referent ds. organistów archidiecezji poznańskiej? Mówi o często jeszcze powtarzanym przeświadczeniu, że muzyka w liturgii jest opcją do wyboru. A to oznaczałoby, że poszczególne części Mszy św. można wykonywać śpiewając lub recytując. Słowa te padają z ust samych celebransów, którzy czasami usprawiedliwiają tak swoje muzyczne lenistwo, a zarazem bywają bardzo niezadowoleni z braku organisty podczas sprawowania świętych obrzędów. Muzyka liturgiczna jest integralną częścią liturgii, co potwierdzają liczne dokumenty Kościoła. Kiedy mówimy o muzyce liturgicznej to w pierwszej kolejności myślimy o śpiewie – słowie śpiewanym, dopiero później pojawia się możliwość wprowadzenia instrumentów.
To prawda, że poziom organistów jest bardzo różny. W naszej archidiecezji – mówi ks. Białkowski - poznałem organistów z różnym przygotowaniem: od profesjonalistów, doktorów habilitowanych, po autodydaktów, czyli samouków. Są tacy, którzy wykonują bardzo dobrze powierzoną funkcję nie mając odpowiedniego przygotowania; bazują na talencie, dobrym słuchu i wyobraźni muzycznej. Istnieje również grupa organistów, która posiada dobre przygotowanie merytoryczne, lecz mniejsze zdolności. Wyjątkami natomiast są wybitni, znani profesjonaliści i, na szczęście, także ci, którzy nie powinni wykonywać posługi organisty.
Posługa, czy raczej praca?
Bycie organistą, zdaniem ks. Białkowskiego, to jedna z najtrudniejszych posług w Kościele. Powodów jest wiele np. w dużych parafiach ilość "granych" Mszy św. dochodzi w niedziele i święta nawet do dziewięciu. Dla parafii istotna jest dyspozycyjność organisty, a warunki pracy są często bardzo trudne: od temperatury w świątyni, przez rodzaj i stan instrumentu, do wymagań wypływających z jakości posługi. Do tego dochodzi kontrola śpiewu wiernych, polegająca na nieustannym słuchaniu, oraz przygotowywanie i wdrażanie repertuaru litrugiczno-muzycznego.
Pozostają jeszcze problemy wynikające np. z relacji z rządcą parafii i różne dodatkowe obowiązki. To wszystko sprawia, że mniej się mówi o posłudze organisty a bardziej o pracy. I to pracy tylko pozornie łatwej. W Poznaniu, istnieją instytucje przygotowujące do wykonywania funkcji organisty, Zakład Muzyki Kościelnej Akademii Muzycznej i Archidiecezjalne Studium Muzyki Kościelnej. Organizowane są także warsztaty, spotkania, sympozja i kursy. Podobnie jest w innych diecezjach, choć zróżnicowany jest poziomi placówek oferujących kształcenie.
Organista powinien być człowiekiem wiary, co jest nie bez znaczenia dla jego posługi. Potrzeba więc także specjalnej formacji duchowej organistów kościelnych. Ks. Białkowski podkreśla, że często słuchając organisty, z którym nie miał wcześniej kontaktu, w wyobraźni rysuje sobie jego sylwetkę: usposobienie, charakter, jakim jest człowiekiem, zaangażowanie w posługę, a nawet to czy się modli. Niestety, ale to wszystko słychać…
Wiara i służba Kościołowi odróżnia muzyka kościelnego, organistę od innych artystów muzyków. Bo nie tylko profesjonalizm, wysoki poziom artystyczny powinien charakteryzować organistę ale i jego wiara, duchowość oraz życie wiarą na co dzień. To prawda, że organista praktykujący jest narażony na swego rodzaju rutynę uczestniczenia w świętych obrzędach, czasem bardziej od celebransa. Dlatego istnieje potrzeba specjalnej formacji duchowej organisty ale i wymagań które sobie postawi, aby jego posługa uświęcała zgromadzenie wiernych – powiedział ks. Białkowski.
Pełny tekst znajduje się w artykule Michała Gryczyńskiego pt. Posługi liturgiczne dla każdego?, zamieszczonym w Przewodniku Katolickim, nr 30 z dnia 27.07.2008.
{backbutton}